Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

List Otwarty do Minister Rodziny Pani Elżbiety Rafalskiej.

Wanda Bihun
Wanda Bihun
List Otwarty do Minister Rodziny Pani Elżbiety Rafalskiej. Szanowna Pani Minister. Z ogromnym niepokojem obserwujemy, jak instytucje powołane do wspierania rodziny, w wielu przypadkach tego nie robią, a nawet przeszkadzają i działają na szkodę rodzinie. Wszelkie super akcje; "Zostań rodzicem zastępczym"," Postaw na rodzinę" itp. to puste hasła, które nic za sobą nie niosą. A już na pewno nie dobro dziecka i prawo do stabilizacji rodzinie dzieckiem się opiekującej.

List Otwarty do Minister Rodziny Pani Elżbiety Rafalskiej.

Swoją drogę z rodzicielstwem zastępczym niejeden z nas zaczynał widząc wszystko w kolorowych barwach-jak to osierocone istotki,porzucone,skrzywdzone dostaną od nas bezmiar opieki,troski,miłości i wszystkich tych cukierkowatych uczuć jakie mamy. Życie nam to wszystko weryfikuje. Dostajemy pod opiekę dzieci skrzywdzone,po traumach,przemocy dla których ani na dzień dobry,a czasem nawet przez wszystkie lata pobytu u nas nasza troska,miłość,chęć pomocy nie robi wrażenia, a czasem nawet działa jak czerwona płachta na byka. I choć częściej trafiają pod nasze skrzydła dzieci chore,niepełnosprawne,zaburzone niż dzieci zdrowe. Dzieci które fundują nam huśtawkę zmian nastroju, od nienawidzę cię po kochana mamusiu,od nie będę jadł tego gł...na aby za chwile powiedzieć,dziękuję że ugotowałaś taką pyszną zupkę, do której pomimo wiedzy,że ona jest i będzie nie potrafimy się przyzwyczaić.
Dzieci które raz nas kochają,raz nienawidzą,raz są wzorem wszelkich cnót a za chwilę stają się obce,zimne z pustym,ciemnym spojrzeniem.
Pomimo wyzwisk, niszczenia naszego mienia, niestabilności emocjonalnej i ciągłego zastanawiania się jakie niespodzianki przyniesie jutro-kochamy to co robimy.
Biorąc dziecko w pieczę,zwłaszcza niepełnosprawne,nieodwracalnie zmieniamy swoje życie. Jeden z opiekunów całkowicie rezygnuje z pracy zawodowej,aby zająć się dzieckiem,dziećmi. A dziecko chore całkowicie wyklucza nas z rynku pracy!
Terapie,leczenie,rehabilitacja , a wcześniej diagnozowanie dziecka, to często ciężar nie do udzwignięcia. Pomimo satysfakcji z tego co robimy często musimy połknąć gorzką pigułkę. Gdyż wykańczają nas Ci,którzy zostali powołani do istnienia celem wspierania rodzin min. naszych,a może i nawet szczególnie naszych ze względu na specyfikę pracy jaką wykonujemy.
Narażając się na szykany,wyzwiska,niszczenie mienia,i bez zaplecza psychologicznego dla nas pracujących w tak uciążliwych warunkach 24h, nie mamy wsparcia. Nie mamy zrozumienia.
Współpraca z urzędami jest większym hardkorem niż fundują nam nasze dzieciaki.
Instytucje a dokładnie PCPR-y stworzone celem wspierania nas,pomagania nam,niejednokrotnie rzucają kłody pod nogi, a rodziny traktują jak zło konieczne i dorobkiewiczów.
Opiekujesz się dziećmi zaburzonymi, chorymi czasem poważnie niepełnosprawnymi, wykonując nieodpłatnie swoją pracę, ale kiedy starasz się zawalczyć o swoją przyszłość, bo kiedyś człowieku się zestarzejesz i stracisz możliwość powrotu na rynek pracy,zostaniesz ręką w nocniku, bez prawa do emerytury,bez opłaconych składek. A Twojej chwalebnej pracy w ramach wolontariatu nad skrzywdzonymi maluszkami nikt nie doceni. Być może nawet usłyszysz a gdzie Pani była przez te wszystkie lata???
Ustawa o pieczy zastępczej  daje prawo rodzinie zastępczej do otrzymania umowy o prace po spełnieniu ustawowych przesłanek. Pomimo tego rodzinom odmawia się prawa do wynagrodzenia i ubezpieczenia, z absurdalnych powodów nie zabezpieczenia w budżecie środków,że dzieci z innych powiatów,że warunki mieszkaniowe nie taki,zmuszając rodziny do niepotrzebnych remontów,że żyje się w nieformalnym związku i powodów bez liku.
Dlaczego wiele rodzin rezygnuje, a nowe się nie pojawiają??? Bo instytucje powołane do pomagania nie pomagają, nie wspierają a dobro rodziny i w wielu przypadkach niepełnosprawnych dzieci przeliczają na cyferki w tabelkach budżetowych. Domy dziecka nie znikną, a rodzin zastępczych nadal będzie brakować bo dobro dziecka dzisiaj sprowadza się do drukowania ulotek,plakatów. 
Dobro dziecka jest nie rentowne a pomoc rodzinom zastępczym nie popularna i nie atrakcyjna medialnie,jak konkursy powiatowe,imprezy muzyczne. Rodzicielstwo zastępcze i niepełnosprawność naszych podopiecznych jest nieatrakcyjna, niepopularna po co o niej mówić.
Rezygnujesz z pracy zawodowej,swój czas dostosowujesz do potrzeb dziecka,podporządkowując swoje życie jemu,specjalistom,rehabilitacji. Walczysz o lepsze jutro dla dziecka,pisząc niezliczone prośby do Fundacji aby zapewnić dziecku,dzieciom niezbędne turnusy rehabilitacyjne, bo pomoc jaką otrzymujesz od Państwa przy dziecku chorym na niewiele starcza. Nadal wszystko wykonujesz w ramach wolontariatu,bo jak stworzyłeś dziecku dom,pokochałeś je to możesz bezpłatnie się tej opiece poświęcić. Ale i Salomon z pustego nie naleje…
Zapis w ustawie dający swobodę w działaniu urzędnikowi który kieruje się podobno dobrem dziecka i pozwala staroście na 'może" podpisać umowę jest bardzo krzywdzący.
Tworzenie rodzin zastępczych należy do zadań starostów,ale to właśnie na poziomie samorządów zapomina się o możliwości porozumień między powiatowych w sytuacji kiedy rodzina jest z innego powiatu, a dziecko, dzieci z innego-co ma negatywny wpływ na zabezpieczenie interesów dziecka.
Biorąc pod uwagę swoje doświadczenia i kilkuletniej walki z urzędami mającymi pomagać ,wspierać rodziny zastępcze,dzisiaj bym się poważnie zastanowiła jaką podjąć decyzje. I to nie ciężka praca z dziećmi,zniszczone mienie czy wyzwiska są tego powodem. Powodem jest urzędnicza bezduszność i traktowanie Dobra dziecka jako dobrego hasła reklamowego pod którym się kryje. Wez dziecko, zasil nam statystyki i nic od nas nie chciej bo obrzydzimy ci codzienność.
Dzieci chore które zostały porzucone, szczególnie są bliskie mojemu sercu ale i wielu rodziców zastępczych. Co z nimi???
Rodzice zastępczy nie otrzymują zgody na przyjęcie takiego dziecka, zwłaszcza jak pochodzi z innego powiatu niż rodzina.
Niedawno maluszek z zespołem Downa mógł trafić do rodziny- a trafił do ośrodka preadopcyjnego, tylko dlatego że PCPR-y odmówiły przyjęcia dziecka z innego powiatu pomimo chęci rodzin. Absurdalne powodu typu za małe mieszkanie,dziecko z innego powiatu itp. pozbawiło dziecko szans na rodzinę.
Gdzie dobra wola urzędników?
Co z prawem jakie daje dziecku Konwencja Praw Dziecka pisząc w Preambule: „Dziecko dla pełnego i harmonijnego rozwoju swojej osobowości powinno wychowywać się w środowisku rodzinnym,atmosferze szczęścia, miłości i zrozumienia.”
Dobra wola,współczucie,empatia i odrobina serca urzędników,którzy powinni nas wspierać ze względu na służebne zadania jako pracowników samorządów i najwyższy standard usług dla lokalnej społeczności, może uratować niejedno dziecko.
Szukanie oszczędności kosztem najmłodszych, zwłaszcza tych chorych które powinny trafiać do rodzin a trafiają lub zostają w placówkach jest nieludzkie i powinno obciążyć sumienie tych którzy mają narzędzia do pomocy i wsparcia rodziny tego nie zrobią.
Los dzieci porzuconych jest niepewny-gdyż niepewny jest los rodzin zastępczych.
Zgodnie ze słowami Janusza Korczaka wzywam o Magna Charta Libertatis- o PRAWA DZIECKA min. do rodziny, szczęścia i poczucia bezpieczeństwa.
Z poważaniem:
Karolina Bąkowska

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zlotow.naszemiasto.pl Nasze Miasto