Przed meczem z Cracovią, Warta Poznań miała na koncie trzy mecze bez wygranej, choć w ostatnich spotkaniach zdobywała całkiem sporo bramek. W pojedynkach z Rakowem, Ruchem oraz Radomiakiem Zieloni strzelili przeciwnikom łącznie 6 goli. Niestety to przełożyło się tylko na dwa zdobyte punkty. Przed 6. serią gier PKO BP Ekstraklasy ekipa prowadzona przez trenera Dawida Szulczka zajmowała 14. miejsce, mając w dorobku 5 punktów.
W sobotnim spotkaniu Warta wyszła dwójką napastników. W meczu z Radomiakiem wyglądało to całkiem obiecująco, dlatego też 33-letni szkoleniowiec zdecydował się na taki ruch. Oprócz tego do składu powrócił Dawid Szymonowicz, który w spotkaniu z chorzowianami doznał groźnego urazu głowy. Środkowy obrońca ekipy z Dolnej Wildy miał szytą wargę (18 szwów), a także stracił dwa przednie zęby.
Spotkanie nie obfitowało w zbyt wiele emocji. Mecz był bardzo chaotyczny, a podania warciarzy jak i zawodników "Pasów" były niedokładne. W 7. minucie spotkania w Grodzisku Wielkopolskim przeszła ogromna ulewa, która utrudniała grę piłkarzom, a spotkanie jeszcze bardziej straciło na jakości. Po dziesięciu minutach jednak, nad stadionem Respect Energy wyszło słońce i wszyscy mieli nadzieję na dużo lepsze widowisko.
Stroną przeważającą jednak w pierwszej części byli podopieczni trenera Jacka Zielińskiego. Zieloni mieli problem, aby wydostać się z własnej połowy, a golkiper Cracovii Sebastian Madejski nie miał zbyt wiele pracy.
O tym, że pierwsze 45. minut nie było ekscytujące, świadczy liczba celnych oddanych strzałów. Było ich jak na lekarstwo, a xG (liczba oczekiwanych goli) po stronie Zielonych oscylowało na poziomie 0,01! Jedynym strzałem Warty było rozpaczliwe uderzenie Mateusza Kupczaka z okolic 30. metrów w 36. minucie spotkania. Jego próba wylądowała jednak na sektorze kibiców Cracovii.
Druga połowa w wykonaniu Warty była nieznacznie lepsza, jednak nie mówi tutaj o wielkim przełomie. Po ponad godzinie gry piłkarze z Poznania cały czas nie oddali żadnego celnego strzału. Cracovia natomiast włączyła swój jeden z ulubionych trybów, czyli dośrodkowania. Po jednej z takich wrzutek z prawej strony, z piłką minął się Jędrzej Grobelny, jednak za jego plecami dobrze ustawiony był Jakub bartkowski, który zażegnał niebezpieczeństwo.
W 64. minucie "Pasy" wyszły z całkiem groźnym kontratakiem. Patryk Makuch otrzymał ładną piłkę, a 24-latek ze skraju pola karnego zdecydował się na uderzenie. Próba była całkiem mocna, jednak równie nieskuteczna i cały czas na tablicy wyników widniał rezultat bezbramkowy.
Im bliżej końca, tym groźniejsza była Cracovia, która częściej przebywała na połowie Zielonych, jednak nic z tego poważnego nie wynikało. Warta wyglądała tak, jakby ten wynik, a przede wszystkim zachowanie czystego konta, było przez nich pożądane. Tym bardziej że w trzech ostatnich pojedynkach Zieloni stracili 3 gole w końcowych 10 minutach gry.
Warciarze po raz trzeci w tym sezonie podzieli się punktami. W przyszłym tygodniu ekipa Dawida Szulczka wybierze się do Łodzi na spotkanie z ŁKS. Mecz odbędzie się w piątek, 1 września o godzinie 18.
Eurowybory 2024. Najważniejsze "jedynki" na listach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?