Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Będę wspierał strażaków. Rozmowa z komendantem KP PSP Złotów

Karol Potapowicz
Będę wspierał strażaków
Będę wspierał strażaków Starostwo Powiatowe/ Patrycja Kajewska
Będę wspierał strażaków. Rozmowa z nowym komendantem KP Państwowej Straży Pożarnej w Złotowie kpt. Jarosławem Kołakiem

Będę wspierał strażaków

Czy wcześniej, to jest zanim został Pan skierowany do służby w Komedzie Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Złotowie, miał Pan jakieś związki ze Złotowem, z powiatem złotowskim?

Żadnych.

Z racji zawodu znał Pan jednak pewnie specyfikę komendy.

Wielokrotnie miałem okazję współpracować z funkcjonariuszami straży pożarnej z tutejszej komendy, nie tylko podczas wspólnych ćwiczeń, ale i podczas obsługi różnego rodzaju zdarzeń. Dla przykładu – w 2015 roku na terenie powiatu złotowskiego interweniowała pilska specjalistyczna grupa ratownictwa chemiczno-ekologicznego.

Jak wypada porównanie złotowskiej komendy z pilską?

Komenda w Pile jest o tyle charakterystyczna, że tam w jednostkach ratowniczo-gaśniczych numer 1 i numer 2 funkcjonują grupy specjalistyczne, zakres podejmowanych przez nią działań jest zatem szerszy niż tutaj. Pomijając ten aspekt – pozostałe zadania z zakresu ratownictwa są bardzo podobne, z tym, że w Złotowie strażacy obsługują mniejszą ilość zdarzeń.

Do Złotowa przyszedł Pan z zewnątrz, w pewnym sensie jako osoba anonimowa. W takich przypadkach zawsze występują jakieś obawy – strażacy z pewnością zastanawiali się nad tym jaki będzie nowy komendant, czego można się po nim spodziewać. Czy z drugiej strony było podobnie? Jakie miał Pan odczucia wchodząc w nowe środowisko?

Potraktowałem to jak wyzwanie. W poprzednim miejscu pracy służyłem przez 13 lat, więc dobrze poznałem wszystkich współpracowników. Tu relacje z funkcjonariuszami trzeba zbudować.

Wobec tego jakie były te pierwsze dni?

Pracowite. Wcześniej miałem inny zakres obowiązków, w pewne kwestie musiałem się więc wdrożyć. Staram się czas, który spędzam w komendzie wykorzystywać jak najefektywniej.

Wiem, że jedną z pierwszych rzeczy, jaką zrobił Pan po przyjściu do pracy, to przywitanie się ze strażakami pracującymi w podziale bojowym.

Zgadza się. Przychodząc tutaj miałem pewne wątpliwości i byłem świadom, że strażacy również mogą je mieć, stąd rozmowa. Miałem nadzieję, zresztą wciąż ją mam, że uda nam się zbudować zespół, a do tego potrzebny jest dialog.

I jasny przekaz. Jakie cechy ceni Pan u strażaków?

Uważam, że najważniejsze są lojalność, wzajemne zrozumienie i wspólne poczucie misji. Wszystko to jest istotne, ponieważ strażacy nie wykonują zwykłej pracy. Pełnią służbę, a to wymaga od nich poświęcenia i zaangażowania. Ważne też by niesienie pomocy sprawiało im satysfakcję.

To czy z pracy czerpie się przyjemność czy też nie na pewno zależy również od relacji „z górą”, z pracownikami biurowymi.

Powiem tak: zawsze dążyłem i wciąż będę dążył do tego, by nie dzielić pracowników komendy na tych, którzy pracują w biurze i tych, którzy są w podziale. Wiem, że nie będzie to łatwe, ale uważam, że trzeba próbować. Sam przeszedłem wszystkie szczeble awansu zawodowego, pracowałem i w systemie zmianowym, i w ośmiogodzinnym, mogę więc zaryzykować stwierdzenie, że jest to wykonalne.

Póki co, przyzna Pan, ten podział funkcjonuje.

Niestety tak, ale myślę, że przy obustronnym zaangażowaniu jesteśmy w stanie go wymazać. Muszę zresztą zaznaczyć, że nie lubię kiedy funkcjonariusze straży mówią „ja”. Podstawą pracy w tym zawodzie jest zespół. Powinniśmy mówić „my” i taką postawę będę forsował.

Zapytałam co Pan sobie w strażakach ceni, teraz odwrócę pytanie: czego nie będzie Pan tolerował?

Nie toleruję obłudy. Lubię bezpośredniość i – jak już wspomniałem – dialog. Jeśli ludzie ze sobą rozmawiają, są w stanie rozwiązać naprawdę wiele problemów, nawet trudnych. Jeśli natomiast podchodzą do życia roszczeniowo, a o pewnych kwestiach dyskutują za plecami, tylko między sobą, to muszą być świadomi, że problemy, które ich trapią nie zostaną rozwiązane. Podsumuję zatem: cenię sobie szczerość i chciałbym aby współpraca układała się na tym poziomie.

Więc nie ma mowy o zamiataniu niewygodnych czy trudnych tematów pod dywan?

Jeśli będziemy tak postępować, to rozwój nigdy nie nastąpi. Poziom bezpieczeństwa w powiecie złotowskim oceniam jako bardzo wysoki, mimo tego założyłem sobie jednak, że uda nam się go podnieść jeszcze bardziej.

Bierze Pan na swoje barki ciężkie zadanie, bo przecież straż to nie tylko PSP, ale też OSP, których w powiecie złotowskim nie brakuje.

Jestem tego świadom. Coraz lepiej wszystkie te jednostki poznaję. Jeżdżę w teren, uczestniczę w inspekcjach gotowości bojowej, obserwuję pracę strażaków ochotników, więc mogę ocenić, że ich zaangażowanie, profesjonalizm, przygotowanie do akcji stoją na bardzo wysokim poziomie.

Zmieniając temat. Jakie cele wyznacza Pan komendzie? Planuje Pan zmiany?

Pewne ruchy kadrowe z pewnością nastąpią, muszę jednak zastrzec, że nie mam na myśli zwolnień. Mam zamiar awansować tych, w stosunku do których mam taką możliwość. Przyszedłem tutaj współpracować z ludźmi, dobra współpraca ma jeden cel: podnosić poziom bezpieczeństwa na terenie powiatu.

Można to nazwać optymalizacją sił?

Owszem – optymalizacją sił i maksymalnym wykorzystaniem potencjału ludzkiego, który, co zaznaczę, jest tutaj bardzo wysoki.

Czy podejmując decyzje zamierza Pan kierować się wskazówkami podwładnych, czy też samodzielnie dojść do tego jakie są słabe, a jakie mocne strony komendy i wykazywać pełną autonomię?

W mojej ocenie komendanta powiatowego, oczywiście nie dosłownie, ale jednak można porównać do managera. Po to ma on swoją kadrę, by konsultować z nią istotne sprawy, przyjmować różne argumenty, rozmawiać z tymi, których sprawy (np. awansu) bezpośrednio dotyczą. Zamierzam preferować taki styl zarządzania.

Sprawy awansu, o których Pan wspomniał nierozerwalnie wiążą się z podnoszeniem kwalifikacji. Będzie Pan w tym kierunku popychał strażaków?

Nie trzeba tego robić. Strażacy chcą się rozwijać, szkolić, podnosić kwalifikacje. W miarę możliwości finansowych będę ich w tym wspierał. Nie możemy stać w miejscu, musimy iść z duchem postępu, który jest przecież widoczny również w ratownictwie.

Wiem, że do tej pory, w Pile, był Pan bardzo aktywny. Teraz trzeba będzie na dłużej usiąść za biurkiem.

Nie chcę rzucać słów na wiatr, ale nie mam zamiaru spędzać w gabinecie pełnego czasu pracy. Chcę działać. Oczywiście od pracy biurowej, dokumentów się nie ucieknie, będę jednak starał się jak najbardziej angażować w działalność szkoleniową i ratowniczą.

Więc nie będzie Pan komendantem, którego strażacy, ci z dołu, widzą tylko z daleka?

Mam taką nadzieję. Tym bardziej, że naprawdę ciężko jest się przestawić z pracy bardzo aktywnej polegającej na czynnym uczestnictwie w działaniach ratowniczo- gaśniczych i ćwiczeniach, na pracę bardziej administracyjną i biurową.

Deklaracje, które Pan składa, dobrze rokują na przyszłość. Człowiek, który nie wychodzi z biura przez osiem godzin może się w pewnym momencie nieco oderwać od rzeczywistości. Panu, jak słyszę, to nie grozi.

Znam pracę strażaka z podziału na od podstaw, praca biurowa też nie jest mi obca, o tyle więc będzie mi łatwiej pracować.

Oby tak było. Panie komendancie – czego Panu życzyć w nowym miejscu pracy?

Przede wszystkim zdrowia. Może również tego, aby cele, o których mówiłem udało się zrealizować.

Z komendantem Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Złotowie kpt. Jarosławem Kołakiem rozmawiała Patrycja Kajewska

Patrycja Kajewska

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zlotow.naszemiasto.pl Nasze Miasto