Kłopoty Renaty Lorek zaczęły się, jak sama twierdzi, kiedy burmistrzem został Stefan Kitela. Kobieta wcześniej bez problemów współpracowała z poprzednim burmistrzem, co jej zdaniem spowodowało, że została zaszufladkowana jako jego człowiek.
Obecny burmistrz mówi, że ze sprawą nie ma nic wspólnego i odsyła do dyrektora podstawówki. Ten zaś nabiera wody w usta, nie chce nic powiedzieć ani pokazać protokołu z posiedzenia rady pedagogicznej, w którym rzekomo znajduje się dziwny zapis, uzasadniający odwołanie wicedyrektor.
- Straciłem do pani Renaty Lorek zaufanie. Dlaczego? Nie muszę się tłumaczyć - odpowiada Janusz Sendłak.
Zobacz też: Wydarzenia w Krajence
Renata Lorek jest osobą znaną w Krajence. Przez kilkanaście lat prezesowała Towarzystwu Miłośników Krajenki. Była też inicjatorką powstania małego ośrodka nad Jeziorem Wapińskim, który to obiekt - jak twierdzi była wicedyrektor - miał poróżnić ją z burmistrzem. Poszło o zabezpieczenie finansowe inwestycji. Prezes Renata Lorek podpisała weksel. Chciała jednak, aby to miasto było finansowym gwarantem przedsięwzięcia.
- Poprzedni burmistrz obiecał, że uchwała będzie, obecny nie chciał się na nią zgodzić. To się wiązało z wielkim ryzykiem finansowym. Gdyby coś poszło nie tak, musiałabym te pieniądze oddawać z własnej kieszeni - tłumaczy Renata Lorek.
Ostatecznie uchwała została podjęta, ale - jak mówi była już prezes towarzystwa - stoczyła o nią wojnę z obecnym burmistrzem. - Nie docenił tego, że coś robię dla miasta, że powstał ośrodek dla mieszkańców. Jego postawa była taka: chciałaś ośrodka, to teraz sama się martw co dalej - mówi kobieta.
Renata Lorek nadal uczy, ale wicedyrektorem nie jest. O swoje racje walczy w sądzie.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?