Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mateusz Hołownia: Wisła Kraków była najbardziej konkretna

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
To nie jest częsta sprawa, żeby zawodnik Legii Warszawa przechodził do Wisły Kraków. Dość powiedzieć, że ostatni taki przypadek miał miejsce w 2006 roku, gdy „Biała Gwiazda” pozyskała Pawła Kaczorowskiego. Teraz znów mamy jednak taki ruch, bo na ul. Reymonta trafił Mateusz Hołownia, który z Legii został wypożyczony do końca sezonu. Inna sprawa, że ten 21-letni obrońca jesień spędził na wypożyczeniu z Legii do Śląska Wrocław.

- Ktoś mi już o tym powiedział - uśmiecha się Mateusz Hołownia, zagadnięty o niecodzienny fakt przejścia z Legii do Wisły. - Taka jest jednak piłka. Na pewno w Wiśle będę dawał z siebie wszystko. Jestem teraz w Krakowie i na grze dla Wisły skupiam się w stu procentach.

Hołownia zdradza również, jak to się w ogóle stało, że trafił pod Wawel: - Pomysł zrodził się, gdy zakończyłem współpracę ze Śląskiem. Razem z menedżerem szybko chcieliśmy znaleźć coś nowego i najbardziej konkretna była Wisła Kraków. Wcześniej znałem się z Kubą Chodorowskim, który dzisiaj jest w Wiśle (pełni funkcję pełnomocnika zarządu ds. sportowych, przyp. red.) i on pomagał przy tym transferze. Dlatego było łatwiej. Cała sprawa została załatwiona praktycznie w kilka dni. Jestem zadowolony, że mogłem dołączyć do drużyny jeszcze przed obozem w Turcji. Mam okazję, żeby poznać bliżej chłopaków i dobrze przygotować się do ligi.

Młody obrońca z Wisłą trenuje krótko, ale już miał okazję zagrać w pierwszym sparingu. W sobotę wystąpił przez 45 minut w starciu ze Stalą Mielec, które „Biała Gwiazda” wygrała 1:0. - Dla mnie to pierwsze przetarcie, choć był to bardziej dla nas taki mocniejszy trening. Z drugiej strony wynik zawsze się liczy. Chcieliśmy wygrać. Oceniając drugą połowę, w której grałem, mam pozytywne odczucia - podkreśla Hołownia.

Wracając do dotychczasowej kariery Mateusza Hołowni, to nie może on na dłużej zagrzać miejsca w Legii. Co prawda trafił do niej w bardzo młodym wieku, ale gdy dorósł do gry w seniorskiej piłce, był przez warszawian wypożyczany, najpierw do Ruchu Chorzów, następnie do Śląska Wrocław. Dzisiaj Hołownia nie zastanawia się czy kiedyś czeka go przyszłość przy ul. Łazienkowskiej. - To już jest moje trzecie wypożyczenie z Legii, a po żadnym z wcześniejszych nie było ze strony warszawskiego klubu konkretów, jeśli chodzi o moją przyszłość - tłumaczy piłkarz. - Zobaczymy, jak będzie teraz. Na razie się nad tym nie zastanawiam, koncentruję się na przygotowaniach do sezonu. Przed nami ważna runda i o tym trzeba myśleć.

Wypożyczenia do Śląska Wrocław, którego piłkarzem Hołownia był jesienią, też do udanych zaliczyć nie można. Jesienią zaliczył tam raptem pięć meczów, ale tylko jeden w pełnym wymiarze czasowym. Do tego doszedł występ w Pucharze Polski z Widzewem Łódź. Po takiej jesieni, trudno się dziwić, że strony zakończyły współpracę. Więcej młody zawodnik grał w Śląsku wiosną, gdy siedem razy wychodził w podstawowym składzie. Najwięcej minut zebrał jednak i tak podczas swojego wypożyczenia do Ruchu Chorzów w sezonie 2017/2018. Tam był podstawowym zawodnikiem, który rozegrał 29 meczów, wszystkie w wyjściowej jedenastce.
- W Ruchu było trochę inaczej, bo to była jednak I liga - mówi nowy wiślak. - Klub miał też swoje problemy, musiało grać więcej młodzieżowców, więc o grę było mi łatwiej. W ekstraklasie jest wyższy poziom i te moje wypożyczenia są trudniejsze. Teraz przychodzę do Wisły walczyć o jak największą liczbę minut na boisku.

Tylko, że o to ostatnie może być trudno w Krakowie, bo na lewej obronie w Wiśle gra Maciej Sadlok i wygranie rywalizacji akurat z tym piłkarzem będzie dla Hołowni bardzo trudnym zadaniem. - W każdym zespole jest rywalizacja i to jest ważne, bo można podnosić swój poziom gry - mówi piłkarz. - Przychodząc do Wisły, wiedziałem, jak to tutaj wygląda, że jest Maciek na mojej pozycji, ale ja też jestem pewny siebie, wiem, na co mnie stać. Myślę, że będziemy walczyć o miejsce w składzie na zdrowych zasadach.

Na razie Hołownia ciężko pracuje na treningach. Jest również zadowolony z tego, jak został przyjęty w nowym zespole. Zapytany o atmosferę w wiślackiej szatni mówi: - Widać, że ta szatnia jest świadoma, każdy jest profesjonalnie nastawiony do pracy. Wszyscy motywują się wzajemnie. Jest dużo doświadczonych zawodników, od których na samych treningach dużo można się nauczyć. Bagaż doświadczeń niektórych piłkarzy w Wiśle jest chyba największy w ekstraklasie. Ale też jest to tutaj wszystko dobrze zbilansowane, bo są też młodzi zawodnicy. Staram się poznać z każdym, ale wiadomo, że młodzi najlepiej dogadują się z młodymi. Taka jest kolej rzeczy. Znałem wcześniej Damiana Pawłowskiego, z Kamilem Wojtkowskim znaliśmy się z Legii i reprezentacji. Oni pomagają mi na początku najwięcej.

Wypożyczenie Mateusza Hołowni skończy się po sezonie. Czy będzie chciał na dłużej zostać w Wiśle? Na razie piłkarz nie zastanawia się nad możliwymi scenariuszami. - Nie wybiegam myślami zbyt daleko w przyszłość. Wiadomo, jak to jest w futbolu, czasami pół roku dla zawodnika to jest długi czas. Koncentruję się na tym, żeby „złapać” regularną grę i utrzymać Wisłę w ekstraklasie. A latem będziemy się zastanawiać, co dalej - kończy Hołownia.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mateusz Hołownia: Wisła Kraków była najbardziej konkretna - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto