Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Specjalsi ze Złotowa ćwiczyli z Gromem

Karol Potapowicz
Specjalsi ze Złotowa ćwiczyli z Gromem
Specjalsi ze Złotowa ćwiczyli z Gromem Red
Specjalsi ze Złotowa ćwiczyli z Gromem. W kolejną rocznicę śmierci płk. Leszka Drewniaka, współzałożyciela i szefa do spraw szkoleń w Jednostce Wojskowej GROM, odbyło się IX Seminarium Drewniak. Na tak prestiżowym wydarzeniu nie mogło zabraknąć przedstawicieli z naszej lokalnej grupy paramilitarnej Special Operations Forces

Specjalsi ze Złotowa ćwiczyli z Gromem

W dniach 19-21 lutego w kolejną rocznicę śmierci płk. Leszka Drewniaka, współzałożyciela i szefa do spraw szkoleń w Jednostce Wojskowej GROM, odbyło się IX Seminarium Drewniak. Organizatorem Seminarium są byli żołnierze JW GROM działający z Fundacją GROM COMBAT im. Płk. Leszka Drewniaka .
Na tak prestiżowym wydarzeniu nie mogło zabraknąć przedstawicieli z lokalnej grupy paramilitarnej zajmującej się Polskimi Jednostkami Specjalnymi, dla nich to kolejna okazja do realizowania pasji.
„Seminarium to możliwość do sprawdzenia samego siebie w wyjątkowo trudnych warunkach pod kontem wytrzymałości i odporności psychicznej oraz fizycznej. „ - dodaje uczestnik.
„Stawiamy na praktyczną wiedzę i treningi z profesjonalistami oraz propagację wiedzy, dlatego idziemy w zdecydowanie innym kierunku niż inne lokalne grupy paramilitarne. Ćwiczymy na sprzęcie i ze sprzętem, jakiego używają Polskie Jednostki Specjalne” – kontynuuje B.
To kolejne spotkanie z GROMem, GRAKiem i jednostkami specjalnymi. Pierwsze spotkanie prawie rok temu, zaczęło się niewinnie od zabrania uczestnikom przywiezionego jedzenia, w zamian za dwa posiłki w sumie 600 kalorii na dobę oraz nie więcej niż 2 godziny snu na dobę. Pierwsze spotkanie było punktem odniesienia do tego jak się przygotować, co zabrać a czego nie zabierać. Niestety nawet się nie spodziewałem jak bardzo się mylę. Wszystko co zabrałem było potrzebne, niestety nie miałem wszystkiego co było niezbędne.
Dojeżdżając na miejsce spotkałem kilku uczestników, przekroczyliśmy razem bramę Fortu GRAK, za bramą „przywitał” nas instruktor w kominiarce. Od pierwszych minut zaczyna być już na poważnie, uczestnicy dostają numery i to są ich nazwiska, jeśli ktoś „zapomni” swój numer lub numer kolegi obok, cała ekipa robi karne pompki. Po pierwszej karnej rundzie, na rozgrzewkę 500 przysiadów i kilkadziesiąt minut naprzemiennie pompek, biegów, padów, pajacyków, kopnięć. Głowy nisko, wzrok w ziemię. Z lewej krzyk „Nie patrz na mnie!” nie podnoszę głowy, nie widzę czy ktoś robi karne, czy tym razem dostał inne zadanie.
Po kilku minutach podchodzi do mnie instruktor, pyta się „My to się chyba znamy?”. W pamięci mam opis seminarium znaleziony w Internecie z przed kilku lat, jakiegoś uczestnika. Przy podobny pytaniu uczestnik dostał mocnego kopa, odpowiedział „NIE”. „TAK JEST, znamy się” odpowiadam zgodnie z prawdą. Tak, poznaliśmy się rok wcześniej na zamkniętym treningu z byłymi Operatorami GROM w sumie czterech instruktorów i pięciu uczestników, to było jak marzenie. Nie było najłatwiej, ale to było jak sanatorium w porównaniu do tego co mnie czekało tym razem.
Dalej ćwiczymy, pompki, pady, przysiady, skoki, podskoki. Ktoś obok zapytał czy może się napić, karne pompki tym razem tylko dla niego. Chyba źle rozgrzałem ramię, zaczyna przeszkadzać ból przy niektórych ćwiczeniach…
Dalej tylko coraz trudniej, sala gimnastyczna, ćwiczenia, dwie może trzy godziny w tym podstawy sztuk walki. Znowu ktoś zapytał o wodę, znowu karne, nikt o wodę więcej już nie pyta… Widać już, że ekipa słabnie, wszyscy ruszają się już wolniej, coraz częściej słychać od instruktorów poszczególne numery oraz komentarz „… co z tobą? Szybciej!”. Kolejne ćwiczenia, rozciąganie, w rogu ktoś stęka, instruktor źle zrozumiał, to nie był śmiech, to był jęk z bólu, karne pompki. Nikt się nie oszczędza, pierwsze kontuzje, walczymy dalej, ramię jest na miejscu ale podczas treningu sztuk walki było trudno.
W końcu basen, będzie można odpocząć, zaczynamy od treningu nad kontrola oddechu i nurkowaniem, po chwili pierwsze poważniejsze ćwiczenia, skok do wody, błyskawiczne wejście na ponton i skok tyłem do wody, wyjście, potem następny uczestnik i tak ponownie. Szybka zmiana na kolejne ćwiczenie przepłynięcie przez obręcze na dnie, proste damy radę. Dalej nurkowanie z wydechem, pierwsi słabną, opili się wody… Przesuwanie w parach, ciężkich ładunków po dnie, widać, że basen znowu musi wejść na listę ćwiczeń kilka razy w tygodniu. Kolejne ćwiczenie napełnianie baniaka wodą i wylewanie sobie na głowę, młody nie dał rady złapał się linek. Major wzywa młodego do siebie, karne przewroty pod zimnym prysznicem. Potem ponownie trening unoszenia się na wodzie dla słabych zimny strumień wody na głowę, ktoś obok dostał znowu karne. Godzina 4 rano koniec basenu, idziemy już w stronę autokaru, będzie można chwilę się przespać. Pierwsza poważna kontuzja wychodzi, podczas ćwiczeń na Sali poszło kolano… kilka metrów i autokar, jeszcze tylko odprawa w ekipie. Dowódca ekipy przekazuje informację „Wracamy z buta. Znaczy pieszo, lepiej biegiem, bo wtedy jeszcze coś pośpimy”. Ponad 10 kilometrów i kilka grup, każda walczy aby być pierwszą ekipą, bo każda kolejna ma wartę albo sprzątanie. Większość to przyjezdni, nie znają okolicy i miasta, skrótów, kładek i mostów a przed nami jest kilka, jak pójdą źle mamy szansę. Drogę rozcina kilka dróg kolejowych nie do przejścia inaczej niż kładką, podobnie z drogą ekspresową. Ekipa zalicza jak dojdzie ostatni z ekipy. Udaje się, w nagrodę śpimy 30 minut więcej. Przed snem robię prowizoryczny opatrunek z taśmy izolacyjnej i papieru, kolano które poszło na sali dodatkowo teraz jeszcze rozcięte…
Wstajemy, kilka minut dla siebie i jedziemy znowu, rozgrzewka, bieganie, tor przeszkód, skłony, karne. Szkolenie z Ppoż. i pierwsza pomoc. Karne dla wszystkich, ktoś zaczął usypiać na wykładzie. Kilka nowych rzeczy z pierwszej pomocy, kilka nowości co do opatrunków, fajna sprawa. Okazja do zabłyśnięcia, pierwsze efekty przebytych szkoleń do tej pory, wiem więcej niż średnia… chociaż jakiś plus. Ćwiczenia z ratownictwa, wyciągamy z zadymionego budynku manekina. Kilka minut i swój własny podręczny sprzęt jaki miałem zamieniłem w prowizoryczną maskę z filtrem. Kolega nie miał wiedzy i sprzętu, w dodatku nie słuchał porad… życie, nauczy się. Kolejna rzecz do przodu.
W końcu nadszedł ten moment, mamy oddać telefony, dostajemy informację o zakazie zabierania telefonów, aparatów i robienia zdjęć. Mamy przygotować i zabrać dokumenty identyfikacyjne. Jedziemy do JW GROM. W autokarze głowy nisko, nie można rozmawiać. Po kilkudziesięciu minutach jesteśmy na miejscu, weryfikacja na wjeździe, wysiadka i jeszcze odprawa. Mamy dać z siebie sto pięćdziesiąt procent, nawet dwieście procent, mamy nie przynieść wstydu. Wchodzimy do budynku Sali Treningowej imienia pułkownika Leszka Drewniaka. Nie, nie wejdziemy, mamy wyjść na zewnątrz zdjąć buty i dopiero na bosaka możemy wejść, mamy nie zostawiać po sobie śladów.
Cztery miejsca, cztery grupy i sale treningowe JW GROM dla nas. Podstawa w JW GROM to trening ogólnorozwojowy, ćwiczymy kolejno na różnych salach, stacjach z różnymi instruktorami GROM. Są szybcy, są silni, niesamowicie zręczni, podczas prezentacji wykonywanych ćwiczeń, pada kilka niewybrednych komentarzy pełnych podziwu. Nawet najlepsi z nas są zaskoczeni niesamowitą formą GROMowców. Na salach w tle gra muzyka, z wieży lub z telewizorów, dobrej jakości sprzęt do ćwiczeń, ale zdarzają się też opony i młot, liny desantowe albo zwykłe podesty. W końcu poważa kontuzja u mnie, skurcz w klatce podczas szarpania się z oponą od TIRa. Wracam po kilku minutach do czegoś lżejszego, walka, walka, 150 procent, zapominam o kolanie, o ramieniu, o klatce. Idziemy do kolejnej sali, na korytarzu pod kroplówką leży jeden z naszych, wygląda jakby trochę… Kolejna sala, trening walki nożem, najpierw rozgrzewka, może nie wiedzą, że rozgrzewka jest na początku? Wiedza i to dobrze, dokręcają śrubę. Ktoś prosi o możliwość wyjścia, chyba nie wrócił już na salę. Ćwiczę dalej, już niedługo, jeszcze 20 godzin do końca seminarium. Znowu skurcz w klatce, podchodzi instruktor. „Nie, nie kręci mi się w głowie, walczę dalej” – odpowiadam i staram się dalej. Na koniec egzamin z WF, tak jak podczas Selekcji, na kilkadziesiąt osób dostajemy trzy czwórki, kilka trój, reszta dwóje.
W nagrodę za walkę, spotkanie z Dowódcą JW GROM płk. Piotrem Gąstalem, który w dniu swoich urodzin znalazł dla nas czas. Następnie filmy o Cichociemnych, zwiedzanie Sali Pamięci, prezentacja uzbrojenia. Znowu okazja aby pokazać swoją wiedzę i umiejętności na tle wszystkich uczestników, kamizelki, modele, producenci, broń, osprzęt, kolimatory, na koniec brytyjska wersja M2HB, proszę instruktora o zabranie głosu. Opowiadam, o naszej unikatowej w skali Polski replice M2HB na ostrych częściach z możliwością pozoracji ognia.
Wyjeżdżamy w nocy, widać kontury pojazdów i chyba śmigłowiec BlackHawk, za ciemno, za daleko, nie jesteśmy pewni. „Pewnie ćwiczą na tym wejścia i wyjścia ze śmigła” – dodaje ktoś z tyłu autokaru. Wracamy do koszar tym razem autokarem, wszyscy zauważamy, że są dmuchawy i jest ciepło, chcą abyśmy szybko zasnęli, w nocy zrobią nam akcję. Szykujemy się na niespodziankę w nocy.
W nocy nie przyszli, przyszli nad ranem, petardy, krzyki i zbiórka, chyba sami instruktorzy byli zaskoczeni, że tak szybko się zebraliśmy. Nikt nie patrzy na ich twarze, wiemy jak to się skończy, ale nie wiemy czy udało się pokazać, że możemy… Rozgrzewka, kolejne ćwiczenia i szkolenia, sztuki walki, tor przeszkód, ubezpieczanie partnera podczas pokonywania przeszkód,. Elementy treningu Cichociemnych, walka nożem. Na koniec zajęć terenowych praktyczny survival. Kilka minut przerwy i udajemy się do sali na wykłady o uzbrojeniu oraz ekwipunku Pierwszej Samodzielnej Brygady Spadochronowej i elementach ekwipunku Cichociemnych. Kolejny ciekawy wykład, gdzie znowu można pokazać zdobytą wcześniej wiedzę, również w tematach współczesnego ekwipunku, obsługi broni czy treningu. Wiedza procentuje, mocno zaznaczyłem swoją obecność.
Na koniec apel certyfikaty i dla najlepszych wyróżnienia. Pomimo wielu kontuzji i kilku naprawdę trudnych chwil dotarłem do końca. Pojechałem z twardą psychiką i z kondycją… zdecydowanie do poprawy. Zdobyłem dużo nowego, cennego i unikatowego doświadczenia. Wiem nad czym muszę popracować i wiem w czym jestem dobry. Cieszy mnie to, że ta edycja była trudniejsza niż poprzednie, tak uważali inni uczestnicy, oznacza to, że poziom rośnie i poprzeczka z roku na rok idzie do góry.
Ten rok jest wyjątkowy dla ekipy, mają poważne plany. „Chcemy bardzo wysoko podnieść poprzeczkę, jeśli chodzi o środowisko pasjonatów Jednostek Specjalnych. Zaczynamy od Drewniaka potem tylko szybciej i więcej. Rozpoczynamy cykliczne spotkania survivalowe aby doskonalić taktykę zieloną. Tutaj temat będą wspomagali byli żołnierze jednostek specjalnych oraz uprawnieni instruktorzy. Zapinamy na ostatnie guziki ten temat. Rozpoczynamy treningi fizyczne aby poprawić kondycję” Opowiada B.
„W drugiej połowie roku największa niespodzianka, kilkudniowe wydarzenie z inscenizacją nawiązującą do Afganistanu. Mamy już czołg, polskie KTO Rosomaki, samochody pancerne, pojazdy sił specjalnych, pracujemy nad czymś ekstra, w tej chwili nie mogę więcej powiedzieć. Do współpracy zaprosił nas sponsor i organizator tego typu imprez. Niezwykły człowiek z pasją, patriota, posiadający pokłady pozytywnej energii i duże możliwości” z dumą opowiada członek lokalnej grupy paramilitarnej.
„Pracujemy aby zostać ambasadorami JW GROM, mamy dużo do zrobienia, jeszcze więcej do poprawy i nauczenia się. Jesteśmy dumni z możliwości ponownego uczestniczenia w zajęciach i treningach z wyjątkowymi ludźmi, jakimi są obecni i byli operatorzy Jednostki Wojskowej GROM” – dodaje B.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zlotow.naszemiasto.pl Nasze Miasto