MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

TRZCIANKA - Wojna na cynkownię

Agnieszka Świderska
Sprawa cynkowni podzieliła nie tylko burmistrza i radnych, ale także mieszkańców
Sprawa cynkowni podzieliła nie tylko burmistrza i radnych, ale także mieszkańców Fot. Archiwum
Czy burmistrz Marek Kupś złamał prawo sprzedając działkę Joskinowi pod budowę cynkowni? Tak twierdzi część radnych, która skierowała w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.

Korzystna dla burmistrza Marka Kupsia decyzja pilskiego Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które nie znalazło podstaw, by podważyć jego decyzję o uwarunkowaniach środowiskowych dla budowanej przez Joskin cynkowni, wcale nie zamknęła sprawy. Specjalne oświadczenie w tej sprawie wydał przewodniczący Rady Miasta Włodzimierz Ignasiński. Opatrzył je znamiennym tytułem "Cynkownia nielegalnie". Można w nim przeczytać m.in. "Hala ocynkowni budowana jest na gruntach rolnych. Na podstawie zarządzenia burmistrza Marka Kupsia, tereny te pod budowę ocynkowni zostały sprzedane bez wymaganej zgody Rady Miejskiej Trzcianki, można więc rzec - w tajemnicy przed radnymi. Nielegalność działania Burmistrza potwierdził pisemnie i ustnie radca prawny Urzędu Miejskiego na sesji Rady Miejskiej 25.05.2010. Mamy więc do czynienia z ewidentnym złamaniem prawa".

- To było wyjątkowo niefortunne określenie pani radczyni - tłumaczy burmistrz Marek Kupś. - Miałem prawo do decyzji o przekształceniu tego terenu, gdyż toczyło się już wtedy postępowanie o warunkach zabudowy. Gdybym złamał prawo, to notariusz nie podpisałby się pod sprzedażą tych gruntów, a ja siedziałbym teraz w innym miejscu niż w moim gabinecie. Jeszcze raz powtórzę: nie zrobiłem niczego niezgodnego z prawem.

Część radnych nie dała jednak za wygraną i skierowała sprawę do prokuratury.
- Władza nie może być arogancka - mówi radny Krzysztof Jacek Oświecimski . - Jeżeli burmistrz miał ustawowy obowiązek uzyskać na sprzedaż tych gruntów zgodę rady, to działanie za jej plecami jest łamaniem prawa. Nie może być tak, żeby jeden człowiek sam decydował o przyszłości Trzcianki, a tu chodzi nie tylko o największą, ale również o jedną z najbardziej uciążliwych inwestycji w mieście. Całe to przedsięwzięcie od samego początku było trzymane w tajemnicy przed mieszkańcami. Burmistrz się nawet o nim nie zająknął.

- To nie tak, że nie chcemy cynkowni w Trzciance - tłumaczy Mariusz Gawrych ze Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej. - Nie jesteśmy tylko w stanie zrozumieć, dlaczego ma stanąć w najbardziej zielonej części miasta, zaledwie 150 metrów od jeziora. Argumenty, że tak będzie wygodniej dla Joskinu, który będzie miał ją za płotem, nie przekonują. Są w Trzciance tereny typowo pod zabudowę przemysłową, a Joskin nie byłby pierwszym zakładem w Polsce, który ma swoje fabryki rozrzucone po mieście.

- Sprawa cynkowni wpisuje się w wojenną politykę, którą rada już od dawna prowadzi przeciwko mojej osobie - twierdzi burmistrz. - Zbyt łatwo padają tu oskarżenia pod moim adresem. To mieszkańcy protestują przeciwko cynkowni? Niech pokażą mi choć jeden apel w tej sprawie. Dla mnie to jest "cynkownia wyborcza".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zlotow.naszemiasto.pl Nasze Miasto