Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tygodnik Pilski - Jarosław Kuźniar: W telewizji mogę gadać i gadać

Ewa Auer
Jarosław Kuźniar popularny nie tylko na telewizyjnym ekranie
Jarosław Kuźniar popularny nie tylko na telewizyjnym ekranie Fot. Ewa Auer
Mówią, że podrywam pogodynki, a co ja mam robić w czterogodzinnym programie? Trzeba trochę ludzi pozaczepiać - żartuje Jarosław Kuźniar, gwiazda TVN 24, gospodarz programu "Wstajesz i wiesz". Ale... Odkrycie roku 2009 ma ambicje prowadzić Fakty!

Zadziorny, złośliwy, dowcipny, może dla niektórych nawet za bardzo, jak na program informacyjno-publicystyczny, który zaczyna się o szóstej rano. Z pewnością jednak, kiedy Jarosław Kuźniar prowadzi na antenie TVN 24 poranny program "Wstajesz i wiesz" trudno przełączyć kanał.

Przyciąga widza, jak magik i nie ma znaczenia fakt, że czasem go denerwuje. Najczęściej bowiem czepia się współpracowników, na przykład Tomasza Zubilewicza, męskiej pogodynki w TVN, nie rzadko wytykając mu wiek albo inne przypadłości. Lubi też przekomarzać się z prezenterkami serwisów informacyjnych.

Do niedawna świetny tandem tworzył z z Katarzyną Werner z Poznania, bo teraz, kiedy Kuźniar przejął obowiązki gospodarza poranka w tygodniu, z Kasią niestety się mijają. Kuźniar w każdym razie nie stracił wigoru i bez wątpienia jest nietuzinkową twarzą polskiej telewizji informacyjnej, który wyznaczył nowe trendy. Za to właśnie w 2009 roku, wtedy w wieku 31 lat otrzymał telewizyjnego Wiktora za odkrycie roku.

Jarka Kuźniara albo się lubi, albo nienawidzi, na co słusznie zwróciła uwagę Ewa Kamińska, tradycyjnie prowadząca spotkanie z gościem klubu Dialog, działającym w Pilskim Domu Kultury. Sala kameralna w czwartek wieczorem jak rzadko wypełniła się po brzegi. Ale tym razem na widowni zasiadła głównie młodzież, bo co by nie mówić, młody Jarek Kuźniar (w styczniu skończy 33 lata), który zrobił fantastyczną karierę, może być dla nich wzorem.

Pochodzi z małej Bielawy gdzieś na Dolnym Śląsku. Do liceum chodził do pobliskiego Dzierżoniowa. Już w wieku 15 lat zaczął współpracę z lokalnym radiem i telewizją w Bielawie.
- Jak się do nich zgłosiłem, to powiedzieli jak umiesz mówić, to mów - wspominał - No i mówiłem. A w telewizji było też fajnie, z racji tego, że w Bielawie świetnie działał ośrodek kultury, to przyjeżdżali świetni ludzie, na przykład Jerzy Stuhr. Ja miałem do nich dzwonić i o czymś gadać, wiele nie wiedziałem, ale dzwoniłem .

Z małej Bielawy wyrwał się na studia do Wrocławia. Wybrał filologię polską, specjalność dziennikarską na uniwersytecie. Przyznał, że chciał wyjechać z domu.
- Jestem taki jak mama, poukładany, może nawet za bardzo. Czułem, że dwóch takich samych osobników w domu, to za dużo... Nie, no mama jest kochana, ale lepiej jak dzwonię i wtedy możemy pogadać.

Na studiach nawiązał współpracę z radiem Wrocław. Szybko awansował, bo nie wycierał butów na ulicy, a siedział w studiu i czytał wiadomości.
- Szef był niefajny, bo wkrótce stwierdził, że to za szybko i zawrócił mnie na ulicę. Z perspektywy czasu wiem, że nie należy przeskakiwać pewnych etapów. Trzeba je przejść, bo budują doświadczenie.

Studia zakończył na licencjacie.
- Pracę miałem nawet ambitną: porównanie pierwszych stron Trybuny Ludu i Tygodnika Powszechnego w aspekcie wydarzeń od 1970 do 1989 roku. Ale gnało mnie dalej i magistra nie mam do dzisiaj. Może to nieedukacyjne, co mówię...

Wybrał Warszawę i zgłosił się do Trójki. Był wrzesień, a już w październiku czytał wiadomości... Dykcję już miał doskonałą, wyrobił ją sobie jako nastolatek, kiedy chodził do logopedy i ćwiczył z korkiem do szampana. W Trójce spędził trzy lata.

- Wszystko przez szefów, każdy nowy szalał. Niezależnie jednak od tego czy występuje tam codziennie pan Sakiewicz, to Trójka jest i tak najlepsza. Dyrektorzy nie mają na nią wpływu, w końcu chodzi o muzykę i pozom stacji - przyznał.

Zanim w 2006 roku trafił do TVN 24, sześć lat spędził w Radiu Zet, gdzie przygotowywał wiadomości. Nie kryje, że przeszedł tam... dla pieniędzy, w końcu to komercyjne radio... Ale i tu zaczął się nudzić.
- Rozleniwiłem się, czułem, że muszę szukać czegoś innego.

Był nabór do TVN 24. Na próbne zdjęcia wybrał bulwary nad Wisłą, w tle miał domki intymnych schadzek. Kupili to. Jak to się jednak stało, że zdradził radio dla telewizji?
- Kiedyś radio było intymne. Dzisiaj też instaluje się tu kamery i możemy zobaczyć na przykład nieumalowaną Monikę Olejnik albo jej gości polityków, którym z kieszeni wypadają kabanosy... Więc wielkiej różnicy nie ma. A w telewizji, jak przez cztery godziny prowadzę poranny program, jest podobna atmosfera, ale z tą różnicą, że można gadać i gadać. To lubię.

Kuźniar uchodzi za perfekcjonistę. Koledzy ze stacji nieraz się z niego podśmiechiwali, że po programie na żywo ogląda siebie na taśmie. Narcyzm?
- Robię to coraz rzadziej. Oglądałem, by zobaczyć swoje błędy i je eliminować. Ale nadal macham rękoma, chwytam się za lewe ucho.
Jarosław Kuźniar jest ambitny. Poranny program go cieszy, ale na tym zatrzymać się nie chce.
- Nie chciałbym być w jednym miejscu sto lat. Marzą mi się Fakty. Ale w amerykańskim stylu: news i rozmowa, to dopiero wyzwanie.

W wakacje, kiedy Bogdan Rymanowski wyjechał, dostał od stacji prezent: "Rozmowę bardzo polityczną". Prowadził ją wieczorem, od poniedziałku do piątku. Wtedy w poranku go nie było. Dzisiaj została mu tylko piątkowa rozmowa.
- Kiedy śpię 3,4 godziny to jestem nakręcony i wtedy poranny program wychodzi. Ale jak przygotowuję się do rozmowy na wieczór, to cały dzień to przeżywam, czytam, układam pytania i i wcale nie jest lepiej...

W miniony piątek na antenie ukazała się jego rozmowa z Andrzejem Stasiukiem. Rozmawiał jak równy z równym, ale przyznał, że bał się tego spotkania, by nie wypaść przed pisarzem jak młokos. Za tydzień kolejny ważny gość: Krystyna Janda.

Jarosław Kuźniar ma mało przyjaciół. Najważniejszy jest Tomasz Zimoch, mistrz z radiowej Trójki. Jak Kuźniar odreagowuje stres? Chwalił się pierwszym skokiem spadochronowym, który oddał 10 sierpnia. Lubi dalekie podróże. Miejsca wyszukuje według klucza: sprawdza dokąd stać go na bilety lotnicze. Wtedy wybiera kraj i jedzie, koniecznie poza sezonem. Na miejscu fotografuje wszystko, co go wzruszy, zaskoczy.

Ludzi też podgląda, choć wstydzi się robić im zdjęcia en face. Woli z ukrycia.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zlotow.naszemiasto.pl Nasze Miasto