Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakopane: Dwóch fiakrów z trasy do Morskiego Oka usłyszało wyroki za znęcanie się nad końmi

red.
Jeden z wypadków na trasie do Morskiego Oka - zdjęcie poglądowe
Jeden z wypadków na trasie do Morskiego Oka - zdjęcie poglądowe Fundacja Viva
O połowicznym sukcesie mogą mówić działacze organizacji prozwierzęcych, którzy doprowadzili właśnie do skazania dwóch podhalańskich górali, pracujących jeszcze niedawno przy przewozie konnym na trasie do Morskiego Oka. Obaj mężczyźni usłyszeli wyrok za znęcanie się nad zwierzętami. Zdaniem "animalsów" kara jest jednak bardzo niska. Sąd obu skazanym kazał bowiem jedynie zapłacić grzywnę i nawiązkę na rzecz jednej z fundacji.

WIDEO: Trzy Szybkie

Proces, którego finał miał miejsce w środę (26 lutego), toczył się przed zakopiańskim sądem od kilkunastu miesięcy. Dotyczył dwóch spraw.

W pierwszej chodziło o górala, którzy od 2013 roku wykorzystywał na trasie do Morskiego Oka 7-letniego konia o imieniu Maks. Wówczas (dokładnie 27 stycznia 2016 roku), jedna z turystek zgłosiła do Tatrzańskiego Parku Narodowego, że zwierze to pracuje z pękniętym kopytem. Furman kazał mu pracować, choć uraz ten powodował ogromny ból i cierpienie zwierzęcia. Później tłumaczył, że nie wiedział, że taki uraz jest dla konia bolesny.

Druga sprawa dotyczyła sytuacji z dnia 5 lutego również 2016 roku. Wówczas inny wozak zaprzągł do sań konie Shanna i Okaza. Shann miał 9 lat i na trasie pracował od mniej więcej roku. Po południu koń ten przewrócił się na trasie i nie był w stanie samodzielnie wstać. Został zabrany z trasy autem do przewozu koni, a sanie na dół zwiózł sam Okaz.

– Sąd uznał za wiarygodne zeznania świadków, że furman nie wymienił koni podczas kolejnych kursów, nie zapewnił im wymaganych przerw w pracy, a dodatkowo zwierzęta biegły kłusem na odcinku, na którym jest zakaz pracy koni w takim chodzie – mówi Anna Plaszczyk, działaczka Fundacji Viva!, która w procesie była jednym z oskarżycieli posiłkowych. – Kiedy koń się przewrócił, wjechał na teren parku autem i zabrał nim konia. Fiakier w dzienniku pracy koni wpisał w tym dniu tylko dwa kursy dół-góra-dół i dla każdego kursu wpisał inną parę koni. Tymczasem z zapisu monitoringu wynikało, że trasę pokonał w tym dniu 3 razy – za każdym razem tą samą parą koni.

To zdjęcie nauczycieli i pracowników szkoły zostało zrobione w 1978 r.

Popularny „plastyk” kończy właśnie 40 lat

– Warto tu podkreślić, że już jednokrotny przejazd tą trasą może stanowić dla koni wysiłek ponad ich siły – tłumaczy Beata Czerska, prezes Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami, która to organizacja była kolejnym oskarżycielem posiłkowym.

– Tymczasem zwierzęta pokonały tę trasę bez żadnego odpoczynku trzy razy tego samego dnia. Od lat alarmujemy, że regulamin stworzony przez Tatrzański Park Narodowy oparty jest na błędnych wyliczeniach hipologa, co prowadzi do przeciążania zwierząt –dodaje.

Wracając natomiast do pierwszego przypadku tu proces był trudniejszy. Ostatecznie również i w jego trakcie udało się udowodnić, że właściciel Maksa wiedział o kontuzji kopyta u swojego konia, zdawał sobie sprawę, że zaprzęganie go w takim stanie do sań powoduje u zwierzęcia ogromny ból, a mimo to i tak to robił, bo nie chciał tracić finansowych korzyści z intratnego interesu jakim jest przewóz osób.

Dopiero po informacji od turystki, TPN zabronił fiakrowi pracy tym koniem. Ostatecznie Maks nigdy już na trasę nie wrócił. Został sprzedany i jego obecne losy są nieznane.

Po wypadku do pracy w Tatrach nie wrócili tez już Shann i Okaz. te konie również zostały sprzedane.

Zakopane. Na tatrzańskim szlaku znów przewrócił się koń

Jeśli natomiast chodzi o górali, którzy dopuścili się znęcania, to jeden z nich sam zrezygnował z pracy na szlaku. Drugi robi to dalej.

Dziś obaj mają wyroki. Sąd Rejonowy w Zakopanem uznał obu mężczyzn za winnych przestępstwa znęcania się nad zwierzętami i skazał ich na karę grzywny oraz zasądził nawiązki na rzecz Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami. – Naszym zdaniem kara jest niewspółmierna do stwierdzonej przez sąd winy – mówi Katarzyna Topczewska, pełnomocnik Fundacji Viva – Rozważamy, czy nie wnieść apelacji w zakresie zasądzonej przez sąd kary – mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Zakopane: Dwóch fiakrów z trasy do Morskiego Oka usłyszało wyroki za znęcanie się nad końmi - Gazeta Krakowska

Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto